Dziś zdałem sobie sprawę, że wśród rzeczy niektóre zajmują szczególne miejsce. Na przykład ubrania. Ubranie stanowi w pewnym sensie „przedłużenie ciała”. Z czasem dopasowuje się do naszych ruchów.
W omawianym przypadku z paltem byłem zżyty. Była to rzecz z którą miałem bliski kontakt, „bliska mojemu ciału”.
W takim przypadku traktowanie ubrania jako rzeczy staje się niemożliwe i może zdarzyć się, że takie ubranie traktujemy jak żywy byt. I taka sytuacja może dotyczyć również szalika, koszuli, rękawiczek i jeszcze wielu innych części ubioru.
Podobnie dziać się z naszymi ulubionymi narzędziami: młotkiem, toporkiem, piłą.
Nie inaczej rzecz ma się z kubkiem, szklanką, nożem, łyżką, widelcem.
A więc, w wielu przypadkach można powiedzieć, że ta rzecz zostaje prze nas upodmiotowiona.
Sądzę, ze tutaj pasują dywagacje Rogera-Pol Droita autora książki 51 zabaw (z) rzeczami – Doświadczanie rzeczywistości.
Prawdę mówiąc, nie wiem, gdzie się zaczyna i gdzie kończy rzecz. Granica jest niewyraźna. To tak, jakby w rzeczach istniały nasze strzępki, a w nas fragmenty rzeczy. Jest to niewątpliwie nowa sytuacja. Oczywiście zawsze istniało wzajemne przenikanie się, choćby w rzeczach-pamiątkach. W przedmiotach należących do ojca, ukochanej, do klanu kobiet albo też w rzeczach przywożonych z wakacji, kamykach z pieszych wędrówek, w drobiazgach z daleka… (Dront, 2005, s 87)